piątek, 14 lutego 2014

Rozdział 7

   Przeczekali chwilę. Kroki był coraz głośniejsze i coraz bliższe. Przyjaciele przylgnęli do ściany. Klara złapała Konrada za rękę.
   - Co wy tu robicie?
Przyjaciele odetchnęli z ulgą.
- Lepie powiedz, co TY tu robisz!
- Wycieczka turystyczno - krajoznawcza, zabronisz? - Bartek uśmiechnął się łobuzersko.
- Nie - odparł Konrad. - Dlaczego nas śledzisz?
- Zostawiliście mnie w pokoju SAMEGO z NIM - powiedział z wyrzutem chłopak.
- Z kim? - zapytała Klara.
- Z Kubą.
- I co, on jest taki straszny, że aż uciekłeś?
- Nie kpij. Spróbowałabyś posiedzieć z nim godzinę w pokoju.
- A tak a propos... - zaczął Kamil. - Walnąłeś go tą patelnią w łeb?
- Nie - odparł ponuro Bartek. - Musiałem ją oddać. Nadal jesteś zły?
- Nie.
- To fajnie.
- Dobra, zwijajmy się, bo teraz ktoś NA SERIO się nami zainteresuje.




*  *  *
     Kamil wszedł do niemal pustego pokoju.
- Cześć - rzucił w stronę 'Mruka'. Ten, oczywiście nie odpowiedział. Leżał na łóżku, czytając czasopismo. Znużony podniósł wzrok na Kamila.
- Co robisz? - Kamil postanowił, że warto by nawiązać konwersację. Nudziło mu się bez Konrada.
- A nie widzisz?
   "Ha! Odezwał się!!!"
- Widzę. Zapytałem przez grzeczność. Co czytasz?
- Gazetę.  [To takie w moim stylu. <<3]
   Kamil był coraz bardziej zirytowany,
- A o czym, jeśli mogę wiedzieć?
- O najnowszych pluginach do Minecrafta.
   "O, coś ciekawego!"
- Jest już nowa wersja?
- Mhm.
- Są już konie?
- Mhm.
- Grałeś w wersję 1.7.2?
- Mhm.
- Czy umiesz mówić coś poza "MHM"?!
- Mhm. [<<<3]
- Cokolwiek by to znaczyło - mruknął Kamil.
- Mhm.
- Człowieku! Odezwałbyś się czasem! [NIE DODAM SIEKIERY!* Jeszcze nie teraz. xD ~Patis.]
- Mówiłeś coś?
- Tak! Mówiłem! Wyprowadzasz mnie z równowagi.
- Nawzajem. 
- Argh. - Mruknął Kamil (z akcentem na "ARGH"). [xD] - Nie dziwię się, że nie masz przyjaciół!
- Mhm. Może chcę?
- Może!
- A nawet jeśli, to co ci do tego?
- To, że właśnie próbuję się z tobą zaprzyjaźnić!
- Aha. Fajnie.
- No właśnie nie!
- Łaj? [Chodzi o: WHY?]
- Bo TY mi to utrudniasz!
- Mhm.
- Arrrrrgh.
- Nie bulwersuj się tak.
- Ty mnie nie pouczaj!
- Mhm. Nie pouczam cię. Udzielam ci rad.
- Kicham na twoje rady!
- Mhm. Można i tak.
- Nie no, ja zaraz nie wytrzymam!
- To zmieńmy temat.
- ZMIEŃMY!!!
   Kamil usiadł na łóżku. Zaczął serię wdechów i wydechów, licząc w myślach: "Jeden... dwa... pięć... dziesięć... sto dwadzieścia trzy..." Albo nie. Tylko do dziesięciu. [Co za dużo, to nie zdrowo :D].
   - Wiesz, że Bartek chciał ci przywalić patelnią?
- Mhm. Coś mi się obiło o uszy.
- N-noo... Co tam u ciebie ciekawego?
   Kuba spojrzał na niego z politowaniem.
- Nic - odparł ze stoickim spokojem.
- A...Aha. U mnie w sumie też.
- Co robiliście w archiwum?
   Kamil popatrzył na niego zatkany.
- Skąd... skąd to wiesz?
- Właśnie mi to powiedziałeś.
- Idiota - mruknął Kamil.
- Ty, czy ja?
- Ja. Ta rozmowa mnie zmęczyła. Zmieńmy temat.
- Znowu?
- Znowu.
- Czemu nazywacie mnie 'Mrukiem'?
   Kamil spojrzał na niego zatkany.
- A to skąd wiesz? Dżizyyyys! Znowu to samo! Teraz powiesz, że właśnie ci to powiedziałem, prawda?
- Nie. Jak się ma uszy, to się słyszy.
- Coraz bardziej mnie zadziwiasz.
- Mhm. Lubię to robić.
   Kamil uśmiechnął się.
- Było coś z majcy?
- Nie.
- A z anglika?
- Też nie.
- A... z polskiego?
 - Było.
- CO?!        [Prawie CO2 xD]
- Strona trzydziesta czwarta w ćwiczeniach.
- A, to to już zrobiłem.
- Mhm. Ja też.
- Dobra, idę szukać Konrada.
- Poszukaj go w bibliotece.
   Kamil podszedł do drzwi. Otworzył je, ale zawahał się przez chwilę.
- Wiesz co?
- Mhm?
- Fajny jesteś. - Wyszedł.
   Kuba uśmiechnął się.

*  *  *
   Konrad nie pojawił się na obiedzie. Kamil zrezygnowany usiadł przy stole, przy którym siedział Kuba.
- Coś się tak na mnie uwziął?
Kamil wzruszył ramionami.
- Nie mam z kim pogadać. To takie głupie uczucie, gdy wszyscy cię olewają.
- Mhm.
- Klara siedzi z tym całym jej Maćkiem.
- Mhm.
- Kondziu się za to na nią obraził.
- Mhm.
- I pewnie dlatego nie przyszedł na obiad.
- Mhm.
- Chyba też znajdę sobie dziewczynę - westchnął.
- Mhm.
- Właściwie... Jest taka jedna...
- Mhm.
- Ale ona nawet nie zwraca na mnie uwagi...
- Mhm.
- Wiesz, chodzimy razem na dodatkową plastykę.
- Mhm.
- Wiesz, ja zazwyczaj jestem taki... no... rozgadany... śmiały...
- Mhm.
- A boję się podejść do niej i zagadać.
- Mhm.
- Weź mi coś poradź.
- Co ja, psychologiem jestem?
- No weeeź. Współlokatorowi nie pomożesz?
- Myślisz, że ja się znam na dziewczynach?
- Może.
- Raczej nie.
- No weeeeź! Weź daj jakąś radę!
   Kuba zrezygnowany westchnął.
- Która to?
- Wiktoria z 1c.
- To po prostu idź do niej zagadaj.
- Jest tu?!
   Kuba wskazał ruchem głowy.
- Tam siedzi. Sama. Idź do niej zagadaj.
- Czy ja wiem... Nie chcę cię zostawiać samego...
   Kuba spojrzał n niego z politowaniem.
- Boisz się.
- Nie!
- Tak.
- Nie!
- A ja ci mówię, że tak.
- Nie!
- Skoro nie, to idź do niej zagadać.
- Zrobię tak!
   Kamil wstał od stołu. Zrobił dwa kroki... i usiadł z powrotem.
- Albo nie. Jednak tego nie zrobię.
- Tchórz.
- Spoko. Nazywaj mnie tchórzem. Nie będę ci udowadniał, że tak nie jest, bo tak jest.
- Nie mnie masz to udowadniać.
- Sobie?
- Jak chcesz. Możesz JEJ.
- Hmmm... Zastanowię się jeszcze.
- Lepiej się pospiesz, bo w końcu ktoś INNY będzie odważniejszy od ciebie i do niej podejdzie.
- KTO?!
- Nie wiem. Bartek, na przykład.
- On...?
- Nie wiem. To tylko taki przykład.
- Wiesz co? Ty to umiesz motywować ludzi.
- Mhm. Zostawisz mnie wreszcie w spokoju i pójdziesz do niej?
- Chyba tak.
- No, to powodzenia.
- Dzięki.
- Jakbyś nagle zasłabł, zemdlał, czy coś, to wezwę karetkę.
   Kamil spojrzał na niego z rozbawieniem.
- No wiesz...

*  *  *
   Kuba obserwował, jak Kamil niepewnym krokiem idzie w stronę stolika, przy którym siedziała Wiktoria. Chłopak [Kamil] powiedział coś do niej. Dziewczyna podniosła głowę i uśmiechnęła się do niego. Po chwili usiadł po przeciwnej stronie stolika.
   Czyli jednak nie jest takim tchórzem. Cóż, właściwie, to on nigdy nie miał Kamila za tchórza. To on wydawał mu się najbardziej sympatyczny. Zdziwił się, gdy dzisiaj do niego zagadał. jeszcze bardziej się zdziwił, gdy Kamil POPROSIŁ GO O RADĘ. I to w kwestii DZIEWCZYNY. Jemu tam nie w głowie dziewczyny. On ma inne, ważne sprawy...

*  *  *
   - Jesteś na mnie zła, księżniczko?
Klara spojrzała na Maćka.
- Nie, po prostu... Po prostu mój przyjaciel się jakoś dziwnie ostatnio zachowuje... Myślałam, że mnie lubi, a tu nagle... zachowuje się wobec mnie... tak... tak...
- Chamsko?
- Nie, nie o to chodzi... Po prostu, zachowuje się tak, jakby nagle przestał mnie lubić...
- Mówiłem ci, że on nie jest ciebie wart. Nawet jako przyjaciel. Nie to, co ja.
   Pocałował ją w policzek.
   Klara nie uśmiechnęła się, jak to zwykle reagowała na podobne 'pieszczoty'. Zastanawiało ją zachowanie Konrada. No bo, no na prawdę... O co mogło mu chodzić?

*  *  *
   - Więc widziałeś, jak się całowali?!
Konrad pokiwał głową ze smutną miną. 
- Nie spodziewałbym się tego po Klarze - stwierdził Bartek. - Po każdej innej dziewczynie, ale nie po niej!
- Każdej? - tym razem odezwał się Kamil.
- N-no... Może nie po każdej... Ale na pewno nie o niej! Ale, przyznaj się! Miałeś teraz na myśli jakąś!
- Nie.
- Tak.
- Nie!
- Tak!
- Nie!
- Tak!
   Kuba parsknął śmiechem.
- A ciebie co tak śmieszy? - zapytał zdziwiony Bartek.
- Odczuwam dziwne uczucie deja vu - spojrzał znacząco na Kamila. Ten uśmiechnął się.
- Ty coś wiesz! - krzyknął Bartek.
- Wiem, że nic nie wiem.
- Nie no, nie przesadzaj. COŚ jednak wiesz!
- Możliwe.
- Błagam - jęknął Kamil. - Nie mów im!
- Aha!
- Spoko, nie puszczę pary z ust.
- Ej, to nie fair! - oburzył się Bartek. - Dlaczego on wie, a my nie?! I od kiedy wy się tak kumplujecie?!
- Nieważne! - stwierdził Kamil.
- Ważne!
- Nie! - Kamil, obrażony, wyszedł z pokoju.
   Kuba padł na łóżko, zanosząc się śmiechem [LoL, nie ma to jak tarzać się ze śmiechu xD].
- To wszystko jest MOCNO PODEJRZANE - stwierdził Bartek.

~~
I tym oto akcentem kończymy (kończę?) ten rozdział. Starałam się dodać TO COŚ, z okazji Walentynek, ale chyba mi niezbyt wyszło... cóż, trudno. Za to można się pośmiać. :P

* O co chodzi z SIEKIERĄ? Podczas pisania tego fragmentu, moja siostra cały czas trajkotała mi o tym, żeby umieścić wątek z siekierą Kuby, który RZEKOMO przeglądałby, zamiast gazety, w której było o Minecrafcie, gazetę z siekierami... Zryta psychika daje się we znaki. :P

Wiktoria, zadowolona? :P

niedziela, 9 lutego 2014

Rozdział 6

   Jego oczy zaszkliły się od łez. Nie, nie będzie płakał. Musi teraz myśleć, jak dostać się do archiwum, by 'załatwić swoje sprawy'. Może to zrobić sam. Bez niczyjej pomocy. SAM.

*  *  *
   Klara odepchnęła chłopaka od siebie.
- Co jest, księżniczko?
- Nic, tylko... ja chyba nie jestem jeszcze na to gotowa. Przepraszam.
   Wbiegła do budynku, po drodze wycierając usta rękawem swetra.

*  *  *
   Sobota. Klara chciała iść do kuchni i poprosić panie kucharki, czy pozwolą jej ugotować kisiel [mniam :3 LOOOOL].
   Skręciła na schodach i stanęła jak wryta. Konrad szedł korytarzem, rozglądając się we wszystkie strony.  Jakby nie chciał, by ktoś go zobaczył. W ręku trzymał jakąś kartkę. Dziewczynę to zaintrygowało. Schowała się w załomie korytarza, czekając aż chłopak ją minie i poszła za nim.
   Minęli kilka zakrętów i wspięli się na następne piętro. Konrad skierował swe kroki do gabinetu dyrektora. 'Po co on idzie do Gandalfa?' zastanawiała się w myślach Klara. Po chwili chłopak wyszedł, a dziewczyna podążyła za nim. Nagle Konrad odwrócił się:
- Mogę wiedzieć, dlaczego mnie śledzisz?
   Klarze włosy stanęły dęba na głowie. Zauważył ją! Mimo to wsunęła się bardziej za filar, który był jej kryjówką. Czekała na najgorsze.
   W tym momencie obok niej stanął Kamil.
- Dobra, no, przyłapałeś mnie - powiedział przepraszającym głosem - ale wyszedłeś tak niepostrzeżenie, że ciekawość mnie zaczęła zżerać.
- Chciałem 'to' załatwić sam, ale jeśli tu jesteś, to... - Klara nie widziała Konrada, ale z jego tonu wywnioskowała, że jest lekko zirytowany - chodźmy.
   Chłopcy poszli, a dziewczyna dalej ich śledziła. Domyśliła się, że 'to' jest tym samym, co 'sprawa', o której niegdyś zapomniała. Gnana ciekawością, dotarła do punktu docelowego chłopaków. A więc archiwum. Klara wyszła z ukrycia i przywitała się z chłopcami:
- Cześć, mogę wiedzieć po co idziecie do archiwum? - zapytała.
- Co ty tu robisz? - odpowiedział pytaniem na pytanie Konrad. Był lekko zmieszany.
- Śledziłam cię przez całą drogę. A więc, dowiem się, dlaczego tutaj jesteście? I skąd, Konradzie, masz zgodę na wejście do archiwum?
- No dobra. Zaraz wam wszystko wytłumaczę. Tylko wejdźmy do środka. 

*  *  *
    - Zgodę załatwił mi matematyk. Wiecie przecież jak mnie lubi. Naściemniałem mu, że chcę poszukać wyników egzaminów z zeszłych lat. Uwierzył. 
   Pamiętacie jak zastanawialiśmy się nad zachowaniem dyrektora? - słuchacze przytaknęli - przypomniało mi się wtedy, że już gdzieś słyszałem nazwę 'Zakon Kisielu' i nazwisko Gandalf. Długo się nad tym zastanawiałem, aż mnie olśniło. Te nazwy słyszałem podczas rozmów rodziców (czasem zdarzało mi się ich niechcący podsłuchać). Wspominaliście mi też ,że wasi starzy nigdy nie zdradzili wam gdzie się uczyli. Ja miałem tak samo. Nikt z rodziny nie chciał mi powiedzieć. Ale ostatnio skojarzyłem fakty. Można powiedzieć, że jedno z naszych rodziców ma wybitne uzdolnienia. Twój tata - zwrócił się do Klary - jest 'rekinem biznesu', czyli może mieć uzdolnienia matematyczne, jak ja. Twój tata - mówił do Kamila - to świetny nauczyciel historii. To znaczy, że może posiadać zdolności takie jak Klara. Natomiast moja mama jest malarką, co oznacza, że tak jak Kamil, ma uzdolnienia plastyczne. 
   Przyszedłem tutaj, żeby sprawdzić moje odkrycie. Być może ze względu na naszych rodziców, Gandalf nas tak dobrze zna. Chciałbym, żebyście pomogli mi szukać.

*  *  *
   Przyjaciele przerzucali karty starych kronik szkolnych. Nagle Kamil krzyknął.
- Słuchajcie, coś mam!
- CO?!
- Lista wszystkich uczniów szkoły!
   Konrad wziął księgę i zaczął kartkować.
- El... eł... em... en... Jest! Emilia Nowacka.
- Kto to?
- Moja mama. Lata 83-86!  Znajdźcie coś podpisane rokiem 83, 84, 85, albo 86.

*  *  *
   - Mam!
Przyjaciele pochylili się nad księgą, którą trzymała Klara. Dziewczyna zdmuchnęła kurz z przedmiotu obserwacji. Przerzuciła kilka kartek. Przesuwała palcem po stronie, mamrocząc pod nosem zdania z księgi. Brzmiało to tak, jakby rzucała zaklęcia.
- "Rok 1984. Działalność rozpoczyna >Zakon Kisielu<, mający na cel..." Strona jest urwana!
- CO?!
   Kamil westchnął.
- No tak. Można było się tego spodziewać.
   Konrad jednak nie miał zamiaru się tak łatwo poddawać. Wyciągnął z kieszeni notes i ołówek. Wyrwał czystą kartkę i podłożył pod stronę, którą poprzedzała ta z oderwanym fragmentem.
- Przepraszam, ale muszę to zrobić.
   Rysikiem ołówka przejechał kilka razy po stronie pokrytej małym, ciasnym pismem. Wyciągnął kartkę z notesu.
   - Jest!
- Zabazgrałeś kronikę! - Klara nie kryła oburzenia.
- Poczekajcie... Litery odbiły się na kartce z notesu... Teraz możemy przeczytać całość! "...u wyjaśnić tajemniczą sprawę uczniów trafiających do szpitala. Więcej informacji w księdze zatytułowanej >Zakon Kisielu<" Wiedziałem!
- Łał, stary... - szepnął Kamil z podziwem.
- Konrad, jesteś geniuszem! - Klara nie wytrzymała i przytuliła przyjaciela. Konrad odepchnął ją od siebie.
- Wiem o tym - odparł chłodnym tonem, poprawiając okulary. Kamil instynktownie milczał. Atmosfera stała się napięta. - Teraz trzeba znaleźć tamtą księgę. Myślę, że tu jej nie będzie. Pewnie znajduje się w gabinecie dyrektora. Ale o co chodzi z tym szpita-
   Nie dokończył. Trójka przyjaciół zamarła w bezruchu. Wszyscy to usłyszeli: podłoga skrzypnęła pod ciężarem jakiegoś człowieka...

~~

Rututu, jest next rozdział! Tym razem szybko, bo jest natchnienie, jest rozdział. :D xD
Jak myślicie, kto mógł śledzić trójkę naszych bohaterów?
Czy Konrad i Klara się pogodzą?
Czy Kamil zagada do Wiktorii?
I dlaczego, na brodę Merlina, Bartek chciał walnąć Kubę patelnią?!?!?! xD
Odpowiedzi na te pytania BYĆ MOŻE znajdziecie w następnym rozdziale. Bajos! Dzięki za przeczytanie!

sobota, 8 lutego 2014

Rozdział 5

   ... I zobaczył... Cóż, niezbyt wiele zobaczył, bo gdy tylko otworzył drzwi, dostał czymś w łeb. [:P :D]

*  *  *
   Kamil podniósł się. Zobaczył pochylającego się nad nim Bartka i Konrada.
- Stary... - wymamrotał. - Ja cię zabiję.
   Słowa te skierowane były, notabene, do Bartka.
- Sorry. Niechcący
- Niechcący walnąłeś mnie w łeb patelnią? Jakoś ci nie wierzę!
- Ale na serio! Myślałem, że ty, to Mruk...
   Tym razem nie wytrzymał Konrad.
- Chciałeś walnąć Kubę  patelnią?!
   Bartek uśmiechnął się cynicznie.
- Poniekąd.
- Łejt, łejt, łejt - Kamil czegoś nie rozumiał. - Czegoś nie rozumiem. Skąd Ty, na brodę Merlina, WYTRZASNĄŁEŚ PATELNIĘ?!?!?!
- Emm... Pożyczyłem...
- POŻYCZYŁEŚ PATELNIĘ?!?!?! OD KOGO?!?!?!
- Od kumpla...
- JAKIEGO KUMPLA?!?!?!
- Nie znasz go... to ten... eee... Pepe... wiesz... z Grecji... więc go nie znasz... na wakacjach był u nas... musiał pomylić plecaki... i wsadzić patelnię do mojego plecaka... bo mamy podobne.... a... wiesz... on jest kucharzem... i ten...tego... no...
- Ja piórkuję! Zaraz tu nie wytrzymam!
- Dobra no! Pożyczyłem od tych, co to mają zdolności kucharskie!
   Konrad parsknął śmiechem.
- Jesteście niemożliwi.
 - No chyba ON! - krzyknęli Kamil i Bartek naraz.
   Kamil wstał i wyszedł z pokoju. Kilka metrów od drzwi pokoju minął Kubę, jak zwykle posępnego.
- Na twoim miejscu bym tam nie wchodził!
Mruk wzruszył ramionami.

*  *  * 
   Kamil siedział w sali. Zajęcia plastyczne. Dodatkowe. Spojrzał na NIĄ. Patrzyła przez okno. Też wyjrzał. Listopad dawał się we znaki. Na drzewach już prawie nie było liści. Jakieś  małe dziecko bawiło się w kałuży, a matka próbowała je odciągnąć. Sielanka? Może. Melancholijna.
   Jeszcze raz spojrzał na NIĄ. Uważał, że jest ładna. Kasztanowe loki kaskadami opadały na ramiona. Przyjrzał się JEJ dokładniej. Najbardziej chyba interesowały go OCZY. Jedno zielone, drugie zielono - brązowe. Ciekawe. Od razu skojarzyła mu się z kotem. Mały koteczek. Kicia. Tak.
   Bardzo mu się podobała.

*  *  *
  - Stary!  Ile mam jeszcze cię przepraszać?!
   Bartek szedł za Kamilem,  wołając za nim.
- Aż mnie przestanie łeb boleć!
    Minęli Klarę i Konrada.
- A im  co się stało? - zapytała dziewczyna.
Konrad wzruszył ramionami.
- Bartek przyłożył Kamilowi z patelni.
- Oj... Musiało boleć.
- No raczej.
- A ciebie co ugryzło? - Klara przyjrzała się uważnie Konradowi.
- Nic.
- Powiedz!
- Nie podoba mi się to, że spotykasz się z Maćkiem. Zadowolona?
- Nie! Dlaczego?! Mam prawo się spotykać z tym, kim chcę. A tobie nic do tego! 
- Ale...
- Wszyscy chłopacy są tacy sami! Tylko chcieliby się wtrącać w życie prywatne innych! ZOSTAW MNIE! JASNE?!
   Konrad, zdziwiony zachowaniem przyjaciółki, oddalił się.

*  *  *
   Klara, nadal oburzona, szła podwórzem.
- Nosz no po prostu!
Nagle usłyszała jak ktoś pyta:
- Co cię tak denerwuje, księżniczko?
   Odwróciła się. Za nią stał Maciek.
- Maciek? Co ty tu robisz? 
- Śledziłem cię od czasu tej kłótni z Konradem. Nie rozumiem, czemu się z nim przyjaźnisz. On nie nadaje się dla ciebie, nie jest ciebie wart.
Klara zamrugała i spojrzała na niego.
- Tak myślisz?
- Ja tak nie myślę -  uśmiechnął się szarmancko, objął ją w talii i przyciągnął do siebie. - Ja to wiem.
   Pocałował ją.
    A biedny Konrad, który szedł przeprosić przyjaciółkę, widział to. Dosłownie poczuł, jak serce mu pękło.


~~

Z szczególnymi podziękowaniami dla:
Wiktorii - za to, że zgodziła się, żeby ją tu przedstawić (xD) i za pomysł z zakończeniem. I za to SZANTAŻOWANIE i POSPIESZANIE.
Patrycji - za SZANTAŻOWANIE i POSPIESZANIE
i Baśce - za PATELNIĘ i SZANTAŻOWANIE. xD

niedziela, 2 lutego 2014

Rozdział 4

   -Życie jest piękne - przyznała Klara, leżąc na łóżku. Właśnie wróciła od Maćka. Chłopak zrobił na niej świetne pierwsze wrażenie. Był przystojny, zabawny, szarmancki. Poprostu ideał.
- W niektórych przypadkach można byłoby się sprzeczać, ale jednak przyznam ci rację, życie jest piękne - powiedziała Kaśka.
- Coś ty taka w skowronkach, Klaro? - zapytała Ola.
- Pewnie chodzi o chłopaka - przyznała w zamyśleniu Anka.
- Żebyś wiedziała, Aneczko - Klara uśmiechnęła się błogo.
- Oj, to chyba coś poważnego. Nikt do mnie nie mówi 'Aneczko'.
- Nie macie pojęcia jak się cieszę! - powiedziała do bliźniaczek - ON jest ideałem!
- Czyli szykują się babskie ploteczki - ucieszyła się Ola - a propos ploteczek, widziałyście jak Wiktoria patrzy na Kamila?
- O, nie! - krzyknęła Klara - miałam się spotkać z Konradem i Kamilem. Zupełnie zapomniałam! - spojrzała na zegarek. 17:05. Miała do nich przyjść półtorej godziny temu. Zresztą... - e tam. Na pewno poradzili sobie beze mnie. To na czym skończyłyśmy?

 *  *  *
   Nazajutrz. Konrad, Kamil i Bartek stali przed tablicą z ogłoszeniami. Na największej kartce umieszczony był napis:
"Informujemy, iż KAŻDY uczeń OBOWIĄZKOWO musi uczęszczać na przynajmniej jedne zajęcia dodatkowe.
Dyrekcja"

- Dżizas - mruknął Bartek.
- Dżizas - potwierdził Kamil.

*  *  *
   - Niebywały, wprost niebywały talent!
Kamil uśmiechnął się. Lubił takie pochwały.
- Dziękuję.
- Chłopcze, masz wielki talent artystyczny! Przyznaj, nie myślałeś kiedyś o zostaniu malarzem? - zapytała nauczycielka.
- Tylko i wyłącznie o tym.
    Nauczycielka uśmiechnęła się. Uczniów, którzy lubili przedmiot, którego nauczała, darzyła sympatią. Przypominali jej ją samą, gdy była młoda. W sumie, nadal była młoda. Świeżo po studiach plastycznych, pełna zapału do nauczania, nie zniechęcona zachowaniem młodzieży. Jako młoda osoba, po części ich rozumiała.
   Dzwonek na przerwę. Panna Aurelia próbowała przekrzyczeć hałas.
 - Zapraszam do zapisywania się na dodatkowe zajęcia plastyczne! Zgłoszenia (wymysł naszego` szacownego profesora Gandalfa) znajdziecie przypięte na gazetce podczas przerwy obiadowej. Do widzenia!

*  *  *
   Konrad myślał intensywnie. 
  To, że spędziła z nim popołudnie, nie oznacza, że jej się podoba. Może go tylko polubiła? Zresztą, on sam nie wie jak skończyło się to ich spotkanie. Może Klara stwierdziła, że ten chłopak nie przypadł jej do gustu. Może jest jej obojętny. Może się w nim... nie, lepiej o tym nie myśleć.
- Konrad - z rozważań wyrwał go dziewczęcy głos - Konrad, poczekaj - zawołała dziewczyna, widząc jak chłopak zerwał się z miejsca.
- O co chodzi? - zapytał siląc się na obojętny ton.
- Chciałam przeprosić za to wczoraj. Kompletnie zapomniałam, że mam do was przyjść. Ale chyba załatwiliście to co mieliśmy zrobić? 
- Nie, chcieliśmy poczekać na ciebie.
- A co w ogóle chciałeś sprawdzić?
- Dowiecie się w swoim czasie.
- Aha... czyli Kamil też nic nie wie. No nic, to widzimy się u was o 16?
- Jak chcesz to przychodź - Konrad robił co mógł, by nie zdradzić się z myślami.
- Ej, co jest? Czemu taki nie w sosie jesteś, hmm? - dziewczyna podeszła bliżej chłopaka.
- Nic - nie wytrzymał i wypalił: ale jeśli nie chcesz się przyjaźnić z takimi 'lamusami' jak my, to wystarczyło powiedzieć - Konrad odwrócił się na pięcie i szybkim krokiem zniknął z pola widzenia jego rozmówczyni.
   Klara stała oniemiała. Ta wypowiedź Konrada ją zszokowała. Wcale nie uważała, że chłopcy są lamusami. Bardzo ich lubiła i nie wiedziała, dlaczego Kondziu tak zareagował. Może miał zły dzień. Może go czymś zdenerwowała. Może gniewa się o Maćka. Może jest o nią... nie, są przecież tylko przyjaciółmi. Prawda?


*   *   *
   Kamil stał przed gazetką. Kółko plastyczne - to coś dla niego. Sięgnął po zgłoszenie. Dotknął czyjejś ręki. Spojrzał na właściciela kończyny. [xD] Była to dziewczyna. Cóż, urodą nie onieśmielała, ale wydawała się być sympatyczna.
   Gdy zauważyła  Kamila, zarumieniła się.
- Przepraszam... - powiedziała nieśmiało.
   Kamil uśmiechnął się szarmancko.
- Ależ nic nie szkodzi. Ty też na kółko plastyczne?
Przytaknęła.
- Może nie mam talentu, ale lubię plastykę.
Kamil uśmiechnął się. Dziewczyna sięgnęła po zgłoszenie.
   - Wiktoria, idziesz?!
Dziewczyna uśmiechnęła się przepraszająco i pobiegła do koleżanek. Kamil skonfundowany patrzył za nią.

*  *  *
   - Oj, przepraszam - wymamrotała Klara do osoby, którą trąciła ramieniem. Spostrzegła, że to Kamil.
- O, cześć - przywitał się - czemu wczoraj nie przyszłaś?
- Zapomniałam, przepraszam. A... Konrad jest na mnie o coś zły? - zapytała.
- Nie wiem - odparł wymijająco chłopak - chyba ta 'wczorajsza sprawa' była dla niego ważna. Tyle.
- W końcu nie wiem, czy mam do was przyjść i to załatwimy, czy lepiej nie...
- Umówmy się tak - zaproponował Kamil - jeżeli przekonam Kondzia, żeby się nie złościł i zdecyduje się pójść, to do ciebie zadzwonię, okej?
- No, dobrze - odparła uspokojona Klara.
- Skoro już tu jesteś, to wpisz się na jakieś zajęcia dodatkowe. Ja lecę, narazie - powiedział i skierował się do budynku z sypialniami. Podszedł do swojego pokoju, otworzył drzwi i....

  ~~

Ta dam! Oto nowy rozdzialik. Mamy nadzieję, że się spodobał, choć miłosne intrygi są rodem z romansidła. Ale to niiiic. 
Jeżeli chcecie wiedzieć co zobaczy w swoim pokoju Kamil i czy Kondziu pogodzi się z Klara, czuwajcie! Bo następny rozdział już niedługo. Arrivederci! :3
Kufa! Tak nie może być! Informuj mnie, że coś dopisujesz! Kufa, ja chcę pisać 4 rozdział, patrzę,, a tu już zaczęty 5! xD
A ja chciałam dopisać, że ten, tego, no, niech się moja Wika nie obraża, ale chyba nie przerobię jej na budyń. Tak że, Wiktoria, jeśli to czytasz, to wiedz, że CHYBA zrobię z Ciebie nieśmiałą dziewczynę. xD Nie żaden BUDYŃ. 
Tyle chciałam powiedzieć. Napisać. Wszystko jedno. xD
Więcej grzechów nie pamiętam, za wszystkie serdecznie żałuję i NIE postanawiam poprawy. No, chyba, że zacznę więcej pisać. xD
A tak na marginesie, ja tu wplotę DUUUUŻOOOO zawiłości miłosnych, gdyż jestem świeżo po przeczytaniu "Zmierzchu" i jakoś mnie to tak nastraja.
Aha. Jeszcze coś do Klaudii: tylko please, nie wtrącaj się do wątku K. i W. Mam już pewne plany. xD
Amen.

sobota, 1 lutego 2014

Rozdział 3

   Przerwa. Przyjaciele stali przed gablotką w głównym korytarzu i przyglądali się kartkom z informacjami. Chcieli,  jak stwierdził Kamil, "być na bieżąco".
- Nie zgadniecie! - odezwał się Konrad. Wzrok reszty zatrzymał się na żółtej kartce po środku gabloty - ta cała "Pychotka" to nasz sponsor!
- To ja się chyba wypisuję - powiedziała zażenowana Klara - budyń sponsorem? Serio?
- Serio, uczennico Słowacka - przyjaciele na dźwięk znajomego głosu odwrócili się. Klara spłonęła rumieńcem.
- Dy... dyrektor - wybełkotał Konrad.
- Tak, uczniu Bromie. Dyrektor Gandalf we własnej osobie. Macie może coś do budyniu? - zapytał.
- Nie, nie, my tylko tak sobie - próbował wymigać się Kamil, ale zamilkł pod czujnym wzrokiem profesora.
- Tak sobie nie lubicie budyniu, uczniu Kowalski - sprostował dyrektor - oczywiście nie każdy musi go lubić, ale nie musicie też krytykować naszego sponsora, prawda? - przyjaciele gorąco przytaknęli - a teraz idźcie do klasy, bo za chwilę będzie dzwonek.
   Rzeczywiście, po nanosekundzie zadzwonił dzwonek. Konrad, Kamil i Klara stropieni ruszyli do klasy, w której mieli teraz zajęcia.
- Nie sądzicie, że to było ciutek dziwne? - zaczęła dziewczyna - pojawił się jakby znikąd, znał doskonałe nasze nazwiska i wiedział, że za dosłownie sekundę zadzwoni dzwonek.
- W sumie to też mnie to zastanawia. W ogóle ten dyrektor jest taki tajemniczy - powiedział Kamil.
- A wiecie co ja myślę? - wtrącił Konrad - że musimy to zbadać. Ale teraz chodźcie, bo się spóźnimy.
[Sorrka, że się wtrącam. Ale uwielbiam nazwisko Kondzia. :3]

 *  *  *
    Stołówka. Obiad. Kamil wpatrywał się w Klarę.
 - Mona Lisa, a w oczach labirynt - szepnął z rozmarzeniem.
Konrad spojrzał na niego zdziwiony.
- Hę?
Klara zaśmiała się.
- Jak mnie jeszcze porównasz do kwiatu jabłoni, to chyba dam ci z liścia.
 - Nie o to mi chodzi! Wiesz, jak w dzisiejszych czasach trudno o idealną modelkę?
- Nie.
- No właśnie! A gdyby da Vinci żył w dzisiejszych czasach, z chęcią namalowałby ciebie, zamiast Mona Lisy.
- Co masz na myśli?
- Pff. Jakie te baby są niedomyślne.
- Za to na pewno bardziej kulturalne. 
   Klara wstała od stołu.
 - Obraziła się - Konrad z wyrzutem spojrzał na Kamila.
 - Z dziewczynami już tak jest - mruknął. - Podoba ci się?
   Konrad zamrugał gwałtownie.
- Co?
- Nie co, a kto! Klara, idioto, Klara!
- Co: Klara?
- Idiots, idiots ewriłer.
    Klara w tym czasie odnosiła tacę. W pewnym momencie potknęła się i wylała trochę picia.
- Przepraszam, bardzo przepraszam, to było niechcący! - Słowa te były skierowane do chłopaka, którego spodnie nieznacznie ucierpiały z powodu plamy.
   Chłopak już miał ofuknąć gafę, gdy zauważył, z kim ma do czynienia. Zamiast tego uśmiechnął się szarmancko i puścił oczko do swoich kolegów.
- Ależ nic nie szkodzi! Się spierze. - Zabrał Klarze tackę. - My się chyba jeszcze nie znamy, prawda? Pierwszoklasistka, co? Ja chodzę do drugiej. Maciek jestem.
- Klara - uśmiechnęła się dziewczyna.
- Może się dosiądziesz do nas, co?
- Właściwie to... - zerknęła w stronę stolika, przy którym siedzieli Kamil i Konrad. Maciek to zauważył.
- Koledzy na pewno się nie obrażą - uśmiechnął się.
- Chyba masz rację - odparła niezdecydowana.
- No chodź! Co ci szkodzi!
- Dobra.
   Usiadła przy stoliku.
   Konrad, siedzący na drugim końcu sali, zauważył to. Szturchnął Kamila.
- Zdrajczyni! - zawyrokował ten.
   Konrad posmutniał. No, tak. Bo właściwie, to Klara może rozmawiać z innymi chłopakami. I oni mają prawo się jej podobać. A on? On, Konrad, to co? On, to on. [Tak, kochana Klaudio. To nawiązanie do naszej rozmowy o Kubie na imprezie liderów. Dla postronnych - nie o Kubie z opowiadania. O innym Kubie. O "naszym" Kubie. Tak, wiem jak to brzmi. xD] On nie ma u niej żadnych szans.

 *  *  * 
     Sypialnia numer 13. Chłopcy czekali na Klarę, która najwyraźniej nie miała zamiaru szybko się u nich pojawić. Zdążyli już odrobić lekcje, a dziewczyny nadal nie było.
-  Pewnie siedzi z tym chłopakiem - powiedział rozżalony Konrad.
-  Nie martw się, Kondziu. Jakoś to będzie - pocieszał go Kamil.
-  Ale co będzie? - zapytał w progu Bartek - wyszedłem na pięć minut, a wy już spiskujecie.
-  Tak sobie gadamy o życiowych sprawach, nie Konrad? - zażartował Kamil - Przy okazji, widziałeś może Klarę, bo czekamy na nią i czekamy.
- Widziałem ją z jakimś kolesiem z drugiej klasy, a co?
- Nic, nic - szybko zaprzeczył Kamil.
- Skoro nie chcecie mówić, to nie - zaśmiał się Bartek i zaczął odrabiać lekcje.
   Konrad posmutniał.
   
*  *  *
   - Nie ogarniam tego - jęknął Bartek.
Chłopaki zwrócili na niego uwagę.
- Czego? - zapytał Konrad.
- Tych kątów przyległych. Przeciwnych. Pełnych, półpełnych, wklęsłych, wypukłych. Tych wszystkich stopni. Tego alfa i beta. Ogólnie: matematyki! - skarżył się chłopak.
   Konrad podszedł do niego.
- Geometria jest łatwa.
- Może dla ciebie!
- W życiu nic nie jest łatwe - sentencjonalnie powiedział Kamil. Przyjaciele spojrzeli na niego zdziwieni.
   Chłopak leżał na łóżku i rzucał piłeczką tenisową w ścianę.
- A tobie co się stało? Zakochałeś się? - Bartek chyba miał jakieś podejrzenia, co do spraw sercowych kumpla.
Kamil z niechęcią spojrzał na niego.
- Nie.
- To co ci jest?
- Nic. Absolutnie nic.
- Mów. Albo sięgniemy po radykalne środki!
   Kamil ZNOWU spojrzał na Bartka z niechęcią.
- Grozisz mi?
- Nie. Chcę się tylko dowiedzieć, co cię gryzie.
- Chcesz znać odpowiedź?
- Tak!
- Nic.

~ ~
No! Jest new rozdział. :3