Drzwi otworzyły się z hukiem. Kamil podniósł głowę znad książki. Konrad oderwał wzrok od zeszytu do chemii. Kuba nawet nie drgnął. Bartek zdyszany stał w progu.
- Słyszeliście o tym?
- Zależy o czym - odparł niechętnie Konrad.
- Ty też nic nie słyszałeś? - spojrzał zdumiony na Kamila. Ten pokręcił przecząco głową. - Twoja dziewczyna jest w szpitalu.
* * *
- Cześć, księżniczko - uśmiechnął się. Spróbował ją objąć. Odepchnęła jego rękę. - Hej, co jest?
- Zostaw mnie - mruknęła Klara.
- Co się stało? - Maciek nic nie rozumiał. Spróbował ją pocałować. Odepchnęła go z całej siły.
- Zostaw mnie, rozumiesz?! Mam cię serdecznie dość!
- Daj spokój...
- Nie! Zostaw mnie! Idź sobie! [Chciałoby się wręcz rzec: A kysz, duszo nieczysta. Ale nie wypada. To poważna sprawa. Zbyt poważna.]
- Uspokój się...
- Ja. Jestem. Spokojna! - krzyczała. Miała gdzieś to, że inni przyglądają się im. Pewnie myślą, że to mała kłótnia, po której zaraz się pogodzą i będą znowu szczęśliwi. Ale ona nie będzie szczęśliwa. To niemożliwe. Nie teraz. Nie w tej sytuacji.
- Dobra, jak chcesz. Zobaczymy się wieczorem, okej?
"Czy ten dureń nic nie rozumie?!"
- Nie, nie okej! Nie zobaczymy się! Chcę, żebyś sobie poszedł! Zostawił mnie! Raz na zawsze! Zniknął z mojego życia! Na Amen! - krzyczała, każdy wykrzyknik podkreślając tupnięciem nogą.
- Ło borze, co ci jest?
- Nic mi nie jest, do cholery jasnej!!!
Odwróciła się na pięcie i ruszyła przed siebie. Odchodząc, usłyszała ciche "Wariatka...".
* * *
- Wiktoria?
Bartek kiwnął głową. Przyjrzał się Kamilowi. Chłopak momentalnie zbladł.
- Co... co się stało?
- Nie wiadomo. tak samo, jak z Oskarem!
- I mówisz, że... Że jest w szpitalu?
- Tak. Nagle straciła przytomność.
- Wiktoria... - szepnął. Głos mu drżał. Nie wiedział, co ma zrobić. Gotów był natychmiast biec do szpitala. Ale - czy go wpuszczą? Może nie jest tak źle? Oskar w końcu odzyskał przytomność... Może Wiktoria też?
* * *
- Konrad!
Odwrócił się.
- O co chodzi? - spytał zimno.
- Możemy porozmawiać? Proszę... Proszę, chodź na zewnątrz porozmawiać ze mną...
Kiwnął głową.
- Przepraszam - szepnęła Klara, gdy wyszli przed szkołę.
- Za co?
- Za... Za wszystko... Za to, jak cię traktowałam... Że cię ignorowałam i odtrącałam...
- Myślisz, że przeprosiny coś zmienią? - nawet na nią nie patrzył.
- Nie wiem... Może... Nie. Konrad, ty naprawdę... Naprawdę coś do mnie czujesz?
- Kiedyś może tak. Chyba już mi przeszło - stawiał na szczerość. Nie będzie owijał w bawełnę. Niech Klara zrozumie, co on czuł. Niech wie. Niech zna prawdę. Należy jej się? Być może. teraz on będzie traktował ją tak, jak ona traktowała jego. Z rezerwą. Chłodno. Bez uczuć.
- Och... Przeprosiny nic nie zmienią... Chcę tylko, żebyś wiedział, że... - urwała.
- Co? Żebym wiedział co?
- Że... - tym razem nie dokończyła dlatego, że się rozpłakała. - Przepraszam.
Wbiegła do budynku, przecierając rękawem oczy.
~♥~
* Green John "Gwiazd naszych wina"
Umieram? O.o nie no spoko..XD Czekam na 11 <333
OdpowiedzUsuńUmierasz? Nie, nie umierasz. Żyjesz. Nie czujesz tego, że żyjesz? A jeżeli zrobię wcześniej 10 i 3/4? :D
Usuń