środa, 23 lipca 2014

Rozdział 13

    - Boję się - przyznałam, wyswobadzając się z jego objęć, chodź czuła się w nich tak bezpieczna...
- Och, cóż mogę ci rzec? Każde uczucie niechaj ci się zdarza: piękno i groza. Idź tylko dalej, żadne nie jest ostatnim.
   "Ma rację, każde jego słowa są piękne, mądre". 
- Nie będę już myśleć o tym śnie.. obiecuję. - powiedziała, po czym jeszcze raz przytuliła się do jego ciepłego ciała. 
   "Zwariowałam? Nie wiem, ale nie chcę go puszczać". Zasnęłaa otulona w jego umięśnioną brzuch, rękami związanymi ku jego szyi..twarzą w twarz, nawet ich nosy się stykały. Ona żyła jego oddechem, a on jej. Czuła bicie jego serca...
*  *  *
   Pierwszą rzeczą, zrobioną zaraz po tym, jak dowiedział się, że można ją odwiedzać, było, oczywiście, sprawdzenie godzin odwiedzin w szpitalu. Pasowało mu to, że były one wieczorem. Nie chciał się na nikogo natknąć, szczególnie na przyjaciółki dziewczyny. Nie lubił plotek. A gdyby go zobaczyły, jak idzie ją odwiedzić, niechybnie doszłoby do rozprowadzenia ich po szkole. Jego sprawą było to, co łączyło go z dziewczyną, co do niej czuł... No właśnie. Co do niej czuł?

*  *  *
    - Kkkklara!?!? Czy ty i on... Od kiedy to?! - krzyknął zdenerwowany Konrad. Emocje buzowały w nim coraz mocniej, chciał GO zabić.
- Kim on jest?! Od dawna wy tak?! - zaczął wrzeszczeć wniebogłosy..
   Klara szybko wyszła spod jego kołdry cała zarumieniona, jedna z szelek delikatnie opadła, przez co było widać jej pół piersi.. Zdenerwowana zakryła się kocem, a Konrad rzucił się na jej towarzysza... Jedno uderzenie w brzuch, kark ale Nicka to nie ruszało, był o wiele silniejszy.. 
- KONRAD! PRZESTAŃ! TO NIE TAK JAK MYŚLISZ! On mnie tylko pocieszał... - zaczęła krzyczeć i jęczeć jednocześnie. Nie spodziewała się tego po NIM...
   Nick nie dawał za wygraną, nie był chętny do walki, jedynie się bronił. Zdenerwowany uderzył raz z prawego sierpowego, a słabszy leżał na podłodze. Nie chciał mu zrobić krzywdy, chciał go po prostu uspokoić. Do pokoju weszły pielęgniarki i zaczęły wypytywać co się stało. Sytuacja się wyjaśniła, Nick nie miał większych kłopotów, jedynie Konrad nie miał już wstępu do szpitala. 
   Ostatnimi słowami pół przytomnego chłopaka były: Kochałem cię, a ty mnie tak zraniłaś...kolejny raz...

*  *  *
   Wymknął się. Oczywiście, musiał się wpisać do zeszytu wiszącego przy wyjściu z budynku szkolnego, który cały czas kontrolowany był przez dyżurujących nauczycieli. Miał nadzieję, że nikt go nie zauważył. Nikt, kto poświęciłby mu swoją uwagę i skojarzył fakty. Modlił się w duchu także o to, by nikogo ze szkoły nie było w szpitalu. Było to mało prawdopodobne. Wszak wylądowało w nim czterech uczniów szkoły, na pewno ktoś ich odwiedzał. W zeszycie, przed jego podpisem, widniało kilka nazwisk, wpisanych niedawno.
   Odgonił te myśli. Zajął swój umysł sprawą zostawionej wczoraj na biurku kartki. "K.K.K.". Trzy "K". Gdyby było tylko dwa "K"... Wtedy mógłby podejrzewać, że to dla niego. Konrad Kowalski. Ale nie. Liczba mnoga czasowników. Trzy "K". Kamil, Konrad... Kuba? Ale gdyby chodziło o niego, raczej autor pogróżki napisałby "J". "J" jak Jakub.
   K jak Kamil... To pewne. Kartka była na jego biurku.
   K jak Konrad... Dzielą ze sobą pokój. Może przypadkiem było, że kartka wylądowała akurat na jego biurku?
   A jeżeli... Jeżeli to nie był przypadek? Przecież ktoś mógł celowo położyć to na jego szafce. Ale ten ktoś musiałby wiedzieć, że ta szafka należy do niego. Ale czemu nie szafka Konrada?!
   Chyba, że... Chyba, że gdyby było na szafce Konrada, nie domyśliliby, kim jest trzecie K. A tak to... Jeżeliby się głębiej zastanowić... Czyżby  trzy "K" oznaczały jego - Kamila, Konrada i...
   ... I Klarę...?

*  *  *
   - Nick... Czemu mu to zrobiłeś?! - pytała z łzami w oczach Klara.
- Ja?! Nic mu nie zrobiłem, rzucił się na mnie! Tylko się broniłem. A zresztą my nic nie robiliśmy! Tylko cię przytuliłem, bo byłaś samotna.. - odpowiedział lekko zdenerwowany. "Ma rację, to Konrad sobie coś ubzdurał". 
- Ohm.. Przepraszam - wymamrotała jak dziecko po czym rzuciła się na swoje łóżko i przemyślała całą tą sytuację. Zasnęła.

*  *  *
   - Jak słodko śpisz... - szepnął. - Śpisz słodko, ale jeszcze słodsza jesteś, gdy... Nieważne. Mam nadzieję, że się szybko obudzisz. Proszę, postaraj się o to. Dla mnie.
   Pochylił się nad łóżkiem, na którym leżała. Popatrzył na jej oczy. Zamknięte. Odgarnął jej kosmyk kasztanowych włosów z czoła. Zastanawiał się, jakim cudem pielęgniarka go tu wpuściła. Musiał nakłamać, że jest jej kuzynem. Z reguły brzydził się kłamstwem. Ale nie teraz.
   Skierował się do drzwi. Jeszcze raz na nią spojrzał. Klatka piersiowa dziewczyny lekko i rytmicznie unosiła się do góry i opadała. Jedyny widoczny znak, że żyje.

- Jak ja wyglądam?! Jestem obrzydliwa, zaniedbana i mam potargane włosy... I na dodatek zgrubłam! Boże.. dlaczego?! - powtarzała zdenerwowana przed lustrem na sali. 
   Nagle zza moich pleców ktoś objął ją w talii i szepnął do ucha:
- Dzień dobry, księżniczko. 
   Odwróciła się i zobaczyła Nicka w samych spodenkach, z mokrą klatą i włosami. Właśnie wyszedł z łazienki.
- Podsłuchiwałeś? - spytała zasmucona.
- Jesteś piękna, nie zaprzeczaj. - rzekł, muskając jej policzek. Pomyślała, że to takie romantyczne... On jest TAKI romantyczny.
- Kłamiesz ! - zaprzeczała zawzięcie, a on złapał jej dłonie, popatrzył na nią swoimi morskimi oczami i powiedział niczym Szekspir: 
- Wszyscy jesteśmy projektami w trakcie realizacji.
   Uśmiechnęła się tylko i pozwoliła przyciągnąć do jego mokrego ciała. Tak bardzo chciała go teraz pocałować, ale nie... nie może być "łatwa"...

~
 Tam dam?
Ekspresowo.
Fajnie.
Jeszcze 97, prawda? :')

"- Wiktoria pisze porno? xD
- Nie? xD
- taaaak!!!" 

C': 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz